Podróży do Polinezji Francuskiej nie planowałem w tym roku. Miałem jechać w ten sam zakątek ziemi, ale inną trasą. Najpierw na Samoa (dwie wyspy), potem 20-to dniowy rejs na małym jachcie Bounty Bay. Trasa: Samoa – Swains Island (Samoa Amerykańskie), Tokelau, Phoenix Islands (Kiribati). Koniec rejsu miał być na Tuvalu (tam miałem zostać przez tydzień i świętować urodziny). Z Tuvalu przelot na wyspy Yasawa (Fidżi), potem na Wallis i dalej na wyspę Futuna. Na koniec Królestwo Tonga. Cała wyprawa miała trwać 45 dni.
Na miesiąc przed wyprawą Graham Wragg, właściciel Bounty Bay odwołał rejs, który był moim marzeniem. Następnego dnia w Internecie znalazłem Aranui III. Statek cargo, który zaopatruje Markizy we wszystko: cement, wino, papierosy, samochody itd. Natychmiast decyzja: płynę.
Na Aranui III dopłynąłem do pięknych wysp w archipelagu Markizów (a drodze do dwóch atolów w archipelagu Tuamotu). O Markizach marzyłem od czasu, kiedy przeczytałem, jako mały chłopiec książkę Thora Heyerdahl’a Fatu Hiva. I tą wyspę też odwiedziłem.
Graham Wragg ma teraz żaglowiec S/V Southern Cross i do tej pory nie zwrócił pieniędzy za odwołany rejs w maju 2009. Ostrzegam podróżników przed nim.